Jude jest popularna i bardzo ładna. Dusza towarzystwa, lubiana przez wszystkich. Ma wszystko czego potrzeba nastoletniej dziewczynie. Jednakże zazdrości bratu, który jest jej całkowitym przeciwieństwem, relacji z matką. Noah jest osobą bardzo skrytą. Drobnej budowy chłopiec robi wszystko, żeby w przeciwieństwie do siostry, nie wyróżniać się z tłumu. Niepozorny artysta i samotny chłopiec. Jednak pewnego dnia dzieje się coś co zmienia ich oboje. Jude z wygadanej nastolatki zamienia się w chowającą się w workowatych bluzach dziewczynę, za to Noah ze skrytego nastolatka staje się kimś kim nigdy nie chciał być. Oboje zgubili się w byciu samym sobą i muszą odkryć kim są naprawdę. Odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość.
"Albo pływasz, albo toniesz, takie jest życie."
Książka opowiadająca o odkrywaniu samego siebie i radzeniu sobie z problemami. Dojrzała, poruszająca śmierć kogoś bliskiego, poczucia winy i tożsamości. A przede wszystkim sztuki. Porusza wątek miłości, ale nie jest to nastoletnia, miłosna historyjka. Książka opowiada o tym jak ludzie szukają swojej drugiej połówki, części bez której nie da się pełni sprawnie funkcjonować.
"- Platon pisał o stworzeniach, które miały cztery nogi, cztery ramiona, dwie głowy. Były absolutnie samowystarczalne, ekstatyczne i potężne. Zbyt potężnie, więc Zeus porozcinał je na pół i porozrzucał po świecie, przez co ludzie już na zawsze skazani są na poszukiwanie swojej drugiej połówki, tej, z która mają wspólną duszę. Tylko najszczęśliwsi znajdują swoją drugą połówkę."
"Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku."
Kiedy sięgnęłam po tą książkę nie spodziewałam się niczego specjalnego. Kolejna przeciętna książka z nastoletnim romansem. Dokładnie tak o niej pomyślałam kiedy trafiła w moje ręce. Spodziewałam się głupiego, nastoletniego romansidła. Okładka także nie zapowiadała niczego specjalnego. Jednakże czysta ciekawość i brak jakiegokolwiek zajęcia skłoniły mnie do przeczytania tej książki. BOŻE JAKA JA BYŁAM GŁUPIA. Pod tak niepozornym opisem i okładką znalazłam jedną z najwspanialszych książek na świecie.
To jedna z tych książek, którymi nie chcemy się dzielić. Najchętniej schowalibyśmy ją gdzieś gdzie nikt jej nie znajdzie, tak żebyśmy mogli ją mieć tylko i wyłącznie dla siebie.
Jandy Nelson nie napisała tej książki słowami. Ona dosłownie namalowała ją używając samej sztuki. Czytając tą książkę widzimy malujące się w naszej głowie obrazy. Jest ona przesycona sztuką. Po przeczytaniu jej chyba każdy poczuje się jak prawdziwy artysta. Nigdy nie przeczytałam książki napisanej z taką pasją z jaką ja sama ją czytałam.
"- Dasz mi ten rysunek? (...)
- Jak dasz mi słońce, gwiazdy, oceany i wszystkie drzewa, może się zastanowię - mówię, wiedząc, że się nie zgodzi. Wie, jak strasznie chciałbym mieć słońce i drzewa. Dzielimy świat między siebie, od kiedy skończyliśmy pięć lat. Idę na całość: po raz pierwszy władza nad światem jest w moim zasięgu.
- Noah, żartujesz chyba - mówi, prostując się. Wkurza mnie to, jaka jest wysoka. Jakby ją ktoś rozciągnął przez noc. - Wtedy zostałyby mi tylko kwiaty. (...)
- Okej - ciągnie. - Drzewa, gwiazdy, oceany. Dobra.
- I słońce, Jude.
- No dobra - mówi, co mnie kompletnie zdumiewa. - Dam ci słońce."
Język, użyty przez autorkę, niby poetycki jednak prosty do zrozumienia, trafiający do czytelnika. Cudowne opisy, których chyba po raz pierwszy w życiu, nigdy nie chciałam pominąć. Osobiste refleksje postaci, tak różne, a zarazem tak podobne. Dwa różne spojrzenia na świat opisane przez Jude i Noaha.
Emocje zawarte w tej książce rozbijają cię na miliony milionów kawałeczków żeby wraz z zakończeniem i oceanem łez poskładać cię od nowa. Chyba jeszcze nigdy tyle nie płakałam nawet przy Harrym Potterze, a na pewno nie przy jednej jego części. Historia opisana przez autorkę naprawdę łapie za serce, łapie i nie puszcza tak długo jak ty masz czym płakać.
Czytanie tej książki jest jak układanie puzzli. Na początku wszystko wydaje się niezrozumiałe, jednakże im bardziej zagłębimy się w tą lekturę każdy, nawet pomniejszy jej fragment potem łączy się w całość i nabiera sensu. Trochę jak zbieranie wskazówek dotyczących jakiejś zagadki. Nie poznamy całej prawdy do póki nie poznamy zakończenia.
Piękne spojrzenie na sztukę i refleksje na jej temat. To jak autorka opisuje sztukę ujęło moje serce. Bohaterzy, którzy patrzą na świat w naprawdę artystyczny sposób. Dostrzegają rzeczy na które normalni ludzie nie zwracają uwagi. Malują obrazy w głowach czytelników. I przede wszystkim sprawiają, że i my chcemy zostać artystami. Miłość do sztuki przelewa się pomiędzy stronami i przesiąka do naszych głów.
"Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku."
Gratuluję autorce, która z taką lekkością opisała wiele poważnych wątków nie psując tym samym książki, a wręcz przeciwnie, nadając jej więcej wartości. Często kiedy autor chce opisać poważniejsze tematy kończy się to tragedią w postaci beznadziejnej książki. W przypadku Jandy wszystko napisane jest idealnie. Nie ma owijania w bawełnę, wszystko jest opisane w taki sposób, że nie da się tego nie kochać. Po prostu perfekcja.
Naprawdę nie zmieniła bym w tej książce nic. Wszystko jest cudowne. Kocham tą książkę całym sercem i szczerze mogę nazwać ją moim odkryciem roku, jak nie całego życia. Opowieść ta, jak i autorka znalazły sobie spore miejsce w moim serduszku i mam nadzieję, że pozostaną tam już na zawsze.
Książka opowiadająca o odkrywaniu samego siebie i radzeniu sobie z problemami. Dojrzała, poruszająca śmierć kogoś bliskiego, poczucia winy i tożsamości. A przede wszystkim sztuki.
Ta książka to sztuka.
Oceniam to na 10/10 bez dwóch zdań. Piękna, cudowna i idealna.